Jazda na rowerze nie dla mężczyzn?

Jazda na rowerze to ostatnio bardzo modne hobby. Z jednej strony lekarze zachęcają do uprawiana sportu, z drugiej mówi się, że cykliści podatni są na problemy z płodnością. Ile w tym prawdy?
2018-05-08 00:00
Udostępnij
Jazda na rowerze nie dla mężczyzn?

Jazda na rowerze to nie tylko czysta radość i przyjemność, ale i sporo korzyści dla zdrowia. Podczas pedałowania trenuje się cały układ krwionośny, pracuje serce i płuca, dodatkowo obniża się ryzyko cukrzycy, gubimy zbędne kilogramy i uwalniamy sporą dawkę endorfin.

Powszechnie mówi się jednak, że korzystanie z jednośladów niekorzystnie wpływa na męską płodność. Ile w tym prawdy?

Gorsze wyniki nasienia

Jak tłumaczy dr Beata Olszak – Sokołowska, androlog z Kliniki INVICTA, według badań, jazda powyżej 5 godzin na rowerze w tygodniu może wpłynąć negatywnie na parametry nasienia.  

- Dr Lauren Wise ze Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Bostońskiego przebadała nasienie 2261 mężczyzn w okresie 1993 -2003. Okazało się, że panowie, którzy spędzali powyżej 5 godzin w siodełku mieli zmniejszoną liczbę i ruchliwość plemników –   tłumaczy dr Olszak – Sokołowska.

Tematem zajęli się również norwescy naukowcy, którzy przebadali  160 uczestników 450 – kilometrowego wyścigu rowerowego. Okazało się, że po wyścigu 1 z 5 mężczyzn zaobserwowało u siebie odrętwienie oraz niedoczulicę okolic genitalnych, a 13% ankietowanych doświadczyło problemów z osiąganiem wzwodu.

„Choroba kolarzy”

U kolarzy do najczęstszych powikłań należą zaburzenia erekcji oraz neuralgia nerwu sromowego (PNE, ang. pudendal nerve entrapment), nazywana również syndromem Alcocka albo popularnie „chorobą kolarzy”. Choroba ta może być wywołana stanem zapalnym lub nadmiernym naciągnięciem nerwu podczas np. intensywnych ruchów u sportowców. Objawia się nieprzyjemnym uczuciem drętwienia, bólem w okolicach narządów płciowych, problemem z załatwianiem potrzeb fizjologicznych. Jej leczenie to głównie rehabilitacja, odpowiednie ćwiczenia lub farmakologia, ewentualnie leczenie operacyjne.

- Kolarstwo to sport, w którym występuje duże prawdopodobieństwo urazów genitaliów. U kolarzy górskich stwierdzono m.in. zwapnienia w jądrach i najądrzach  - powstające na skutek: skrętu jąder, krwiaków, zapalenia pourazowego, również torbiele najądrzy, drobne wodniaki jąder, mikrozwapnienia, czy tkliwość moszny – wylicza dr Oleszak- Sokołowska.

Wstydliwa dolegliwość

Kolarze mogą napotkać na jeszcze jedną nieprzyjemną dolegliwość, nazywaną priapizmem.

To długotrwały  wzwód członka, który nie jest związany z podnieceniem seksualnym. Krew napełnia ciała jamiste znajdujące się w penisie i nie może z nich odpłynąć. Zaburzenie występujące u kolarzy górskich, spowodowane jest urazem naczyń członka, występuje z opóźnieniem po urazie i jest niebolesne. Leczenie polega na przepłukiwaniu naczyń solą fizjologiczną, po aspiracji z nich zalegającej krwi, a przy braku efektu: iniekcjami z odpowiednich leków do ciał jamistych prącia. Ostatecznie może być konieczne zastosowanie bardziej inwazyjnych metod chirurgii naczyniowej.

Ryzyko raka prostaty

Dotychczas nie udowodniono, aby jazda na rowerze miała związek z przyspieszonym przerostem gruczołu krokowego lub rakiem prostaty. Nie zmienia to jednak faktu, że po długim siedzeniu na rowerowym siodełku masowana prostata wydziela więcej PSA, swoistego antygenu sterczowego, który może być oznaką raka prostaty. - Z tego powodu mężczyznom wybierającym się na badanie poziomu PSA zaleca się wstrzymanie od jazdy na rowerze na przynajmniej 48 h przed wizytą w przychodni -  tłumaczy dr Olszak- Sokołowska.

U pacjentów ze stwierdzonym przerostem prostaty zdecydowanie odradza się jazdę na rowerze.

Ruch wskazany

Jak  podkreśla dr Olszak- Sokołowska,  rozsądnie uprawiany sport jest dla mężczyzn jak najbardziej wskazany, a rekreacyjni cykliści mogą pedałować bez obaw.

- Warto jednak pamiętać, żeby dobrać dla siebie odpowiednie siodełko. Powinno ono być ergonomiczne i szerokie,  tak aby ciężar ciała rozkładał się bardziej równomiernie niż w przypadku wąskich sportowych modeli. Minimalizuje to ryzyko ucisków, które w rezultacie  może  doprowadzić do wspomnianych, nieprzyjemnych zaburzeń – mówi. - Podejmowana aktywność fizyczna nie powinna być zbyt intensywna, bo forsowne ćwiczenia mogą ograniczyć produkcję plemników, ale nie może też być ograniczona, to z kolei może prowadzić do, niekorzystnej dla męskiej płodności, otyłości. Dla utrzymania prawidłowych parametrów nasienia optymalnie jest uprawiać różne sporty od 6-10 godzin tygodniowo – wyjaśnia dr Olszak- Sokołowska.