Czy szkolne stołówki zdadzą egzamin?

Koniec ze schabowym, ziemniakami i zasmażaną kapustą serwowaną w szkolnej stołówce. Koniec z daniami, które zawierają zbyt dużo tłuszczu, soli i cukru. Od września stołówki mają świecić przykładem, gdyż nowy projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia nakłada na nie obowiązek podawania pełnowartościowych posiłków. Co powinno znaleźć się na uczniowskich talerzach?
fit.pl
2015-09-01 00:00
Udostępnij
Czy szkolne stołówki zdadzą egzamin?


Ponad połowa polskich szkół podstawowych i co trzecie gimnazjum ma stołówkę – tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego i Ministerstwa Edukacji Narodowej . Z ciepłych posiłków – tylko w samych podstawówkach - korzysta codziennie blisko połowa uczniów. Dlatego tak ważne jest, by obiady tam wydawane były zdrowe, różnorodne i bogate w składniki odżywcze.

Jak było dotychczas?

Do tej pory stołówki szkolne rządziły się same. Rzadko zdarzało się, by menu układał dietetyk. Nikt nie sprawdzał kaloryczności i zawartości składników odżywczych w serwowanych uczniom posiłkach. Sanepid kontrolował jedynie bezpieczeństwo i higienę żywności. Nie miał obowiązku i możliwości pobierania próbek. Jak pokazał ostatni raport Głównego Inspektora Sanitarnego, na blisko 20 tys. szkół, tylko 330 zapewniło wydawanie uczniom napojów, w tym wody.

- Chciałabym podać prosty przykład: obiad składający się z zupy pomidorowej z ryżem, kotleta schabowego, serwowanego z okraszonymi tłuszczem ziemniakami i zasmażaną kapustą to średnio 807 kcal! To więcej niż połowa dziennego zapotrzebowania energetycznego drugoklasisty. Dodatkowo, taki posiłek to nadprogramowa dawka tłuszczu i sodu, którego nadmiar może przyczynić się w przyszłości do nadciśnienia, miażdżycy, zawału serca i udaru. A przecież wystarczy schabowego zastąpić kotletem z indyka, mączną panierkę otrębami. Ziemniaki można zaserwować z koperkiem, a do tego podać surówkę z czerwonej kapusty. Takie danie ma niższą wartość energetyczną i to o połowę. W posiłku jest czterokrotnie mniej tłuszczu i dwukrotnie mniej sodu. Nie zgadzam się zatem z twierdzeniem, że zdrowe jedzenie jest drogie. Po prostu wystarczy odpowiednia wiedza na temat komponowania posiłków – tłumaczy Maria Jakubowska, Specjalista ds. Żywienia z Fundacji BOŚ, która od wielu lat realizuje programy prozdrowotne dla dzieci i młodzieży.

Niestety brak szkoleń personelu przygotowującego posiłki dla uczniów, rzadkie i powierzchowne kontrole, a do tego brak przepisów rzutowały na jakości jedzenia serwowanego na stołówkach - Aby wesprzeć szkolnych kucharzy, a także pomóc im w adaptacji nowych przepisów przygotowaliśmy specjalną aplikację, z pomocą której będzie można skomponować zdrowe i zbilansowane posiłki dla uczniów. Będzie ona dostępna od września na portalu www.aktywniepozdrowie.pl . Aplikacja pozwoli planować poszczególne dania, ale też całe dzienne jadłospisy. Znajdziemy tu bazę ponad 300 przepisów kulinarnych, gotowe listy zakupowe wraz z wyliczeniem kosztów, a także przelicznik ilości składników niezbędnych do przygotowania określonej liczby porcji – podkreśla Barbara Lewicka-Kłoszewska, Wiceprezes Fundacji BOŚ.

Jak będzie?

Nowy projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia, który dotyczy żywienia w szkołach zawiera szereg wymogów, jakie muszą spełniać sklepiki szkolne oraz stołówki. – W projekcie znajdziemy informację o odpowiednim doborze środków spożywczych, liczbie posiłków, a także listę grup produktów, które powinny znaleźć się w stołówkowym menu. W rozporządzeniu przeczytamy również, że posiłki powinny być zbilansowane pod kątem składników odżywczych, sam obiad powinien pokrywać 30 proc. dziennego zapotrzebowania energetycznego dziecka, a całodzienny jadłospis składać się musi z co najmniej
4 posiłków – tłumaczy Maria Jakubowska, Specjalista ds. Żywienia z Fundacji Banku Ochrony Środowiska.

Dlaczego to takie ważne?

Według najnowszych badań Instytutu Żywności i Żywienia, co piąty uczeń ma nadwagę, a polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Co więcej – Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że otyłość jest chorobą cywilizacyjną groźniejszą niż AIDS. Według jej szacunków aż 29 proc. polskich 11-latków ma nadwagę. Dlatego Polska, jak i pozostałe kraje europejskie, regulują prawnie kwestie dotyczące zbiorowego żywienia dzieci. Szkoła powinna chronić zdrowie dzieci, poprzez edukację i dobry przykład. Państw nie stać również na leczenie otyłości i jej konsekwencji. Jak szacuje Instytut Żywności i Żywienia, już teraz pochłania to ok. 3 mld zł rocznie, czyli 5 proc. całego budżetu, jakim dysponuje służba zdrowia. Czy zatem polskie stołówki zdadzą egzamin, który oblewały przez ostatnie lata? To się okaże we wrześniu.

www.dziecko.fit.pl