Krótkotrwały stres może sprawić, że schudniemy, ale długotrwały stres działa dokładnie odwrotnie
fit.pl
2007-09-05 00:00
Udostępnij
Stres tuczy


Ciągły stres to dodatkowe kilogramy

Krótkotrwały stres może sprawić, że schudniemy, ale długotrwały stres działa dokładnie odwrotnie. Naukowcy wiedzą już, dlaczego tak się dzieje i potrafią sterować tym procesem


Wszystkiemu winny jest neuripeptyd (NPY) - białko, które powoduje gromadzenie się tłuszczu. Na jego trop wpadł międzynarodowy zespół badaczy pod kierownictwem prof. Zofii Żukowskiej z Georgetown University w Waszyngtonie.

Zależność odkryto dzięki eksperymentowi, przeprowadzonemu na myszach, które karmiono pożywieniem przypominającym fast foody. Dodatkowo myszy poddawane były przewlekłemu stresowi, tzn. trzymano je w wodzie albo zamykano w klatkach z innymi agresywnymi myszami. Takie stresujące warunki sprzyjały nabieraniu wagi przez gryzonie, a dodatkowo zwierzęta narażone były na cukrzycę i nadciśnienie.

Badacze stwierdzili, że kiedy myszy sie denerwowały, wydzielał się neuripeptyd (NPY) - białko, które powoduje gromadzenie się tłuszczu. Jego rolą jest regulowanie rytmu dobowego organizmu, odpowiedzi na stres, funkcji seksualnych i łaknienia. Hormon ten odpowiada także za reakcję układu odpornościowego na infekcje. Uwalnianie NPY wzrastało pod wpływem stresu.

Podobna prawidłowość zachodzi u ludzi - osoby narażone na długotrwały stres, zaczynają tyć. Problemy w pracy, choroba dziecka lub inne stresogenne sytuacje sprawiają, że mimochodem zmieniamy dietę na wysokokaloryczną, co może prowadzić do otyłości i szeregu innych chorób.

Na szczęście naukowcy odkryli jak sterować tym procesem. Udało im się zahamować działanie „hormonu otyłości” dzięki podawaniu myszom substancji, które zablokowały jego działanie (tzw. blokery). Myszy, którym podano blokery, zaczęły tracić na wadze. Blokery zahamowały proces odkładania się tłuszczu i sprawiły, że myszy schudły. Zmniejszyło się też otłuszczenie wątroby, mięśni szkieletowych i nadciśnienie krwi.

To jednak nie oznacza, że mamy cudowny lek na otyłość. - Nie oczekujemy, że w przyszłości osoba, która będzie jeść wszystko, na co tylko ma ochotę, a u której zablokujemy receptor dla NPY, pozostanie szczupła jak gwiazda filmowa. Jednak myślimy, że przyczynimy się do ogólnej poprawy stanu zdrowia populacji ludzkiej – mówi prof. Żukowska.

Naukowcy już planują dalsze badania – chcą sprawdzić, czy uda się zablokować działanie NPY u ludzi. Jeśli badania skończą się sukcesem, spekuluje się, że będzie je można wykorzystać np. w kosmetyce i profilaktyce otyłości.

Póki co, pozostaje nam się po prostu wyluzooować.

www.fit.pl