Dlaczego nie warto wiązać się z biednym facetem?

Na myśl o byciu z biedakiem jeżą ci się włosy nawet tam, gdzie nie powinno ich być. Z facetów, których nie stać na kino czy kawę wyrosłaś tak jak z pluszowego misia którego w dzieciństwie tuliłaś do snu. „Nie interesuje mnie to, ile zarabiasz” mówisz mu i dobrze wiesz, że kłamiesz
2018-08-22 00:00
Udostępnij
Dlaczego nie warto wiązać się z biednym facetem?

Jak nie wiadomo o co chodzi...

 

to chodzi o pieniądze. A nawet nie tyle o to, ile on zarabia, co o postawę życiową, którą prezentuje. Panowie zarzucają paniom, że są materialistkami, że „lecą na kasę” i zaglądają im do portfela. I że bardziej niż to, by facet był czuły, inteligentny i opiekuńczy interesuje je stan jego konta.

Tego jak radzić sobie z kasą w związku (a dokładniej z tym, że on jej wiecznie nie ma) nie uczą ani w szkole, ani na studiach. Tam można co najwyżej dowiedzieć się, gdzie leżą Malediwy (i tak nie stać cię na to, by się tam wybrać), jak znaleźć wysokość w trójkącie i wzór sumaryczny pierwiastka, którego nazwy dziś już nawet nie pamiętasz, albo jak czytać nuty (kłamać jak z nut umiałaś od zawsze).

Jedynym wzorem z którego ewentualnie możesz czerpać jest Izabela Łęcka, ale patrząc na to jak skończyła, nie jest to budujący przykład. W kobiecych magazynach znajdziesz porady mówiące o tym jak sprawdzić czy mu się podobasz (a to widać gołym okiem), jak go nie denerwować (nie zamierzasz obchodzić się z nim jak z jajkiem) i jak się ubierać, by nie mógł oderwać od ciebie wzroku (a i tak wiadomo, że faceci wolą kobiety rozbierać niż ubierać). Możesz też przeczytać o tym, że związek się zmienia (serio?!) i że on na czwartej randce nie będzie taki jak na pierwszej (no jasne, że nie będzie, bo na pierwszej może się jeszcze zastanawiać nad tym, co masz pod tą kusą sukienką, a na czwartej, albo i wcześniej pozna już odpowiedź).

Panom wbija się do głowy, że jak kobieta ma zły humor, to na pewno ma okres, że jak głowa boli ją częściej niż rzadziej i jest szlaban na seks, to najlepszym, co może zrobić samiec alfa jest porzucenie wybranki, bo już i tak nic z tego (i z niej) nie będzie. Ona nie wie jak mówić o swoich oczekiwaniach finansowych, by nie wyjść na pustą lalę, której tylko kasa w głowie, on ukrywa przed nią to, że mieszka jeszcze z mamusią i że jeździ samochodem tylko trochę młodszym od niego (a nie ma już 18 lat).

Miłość ci wszystko wybaczy prócz...biedy

Ci najbardziej leniwi i prymitywni faceci zamiast się za siebie (i swoje finanse) wziąć narzekają na to, że kobietom zależy tylko na pieniądzach i że od dobrobytu poprzewracało im się w tym miejscu w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę.

Takie marudzenie ma mniej więcej tyle samo sensu, co kobiece utyskiwanie na to, że mężczyźni patrzą wyłącznie na wygląd (zwracają również uwagę na inne rzeczy i wcale nie mam tu na myśli tego jak twój tyłek prezentuje się w tych nowych leginsach, ale nie ma co się oszukiwać, że wygląd zewnętrzny jest tak zupełnie bez znaczenia). Wprawdzie gruby portfel nie zawsze prowadzi wprost do kobiecego serca, ale może znacznie skrócić drogę, którą mężczyzna musi przebyć (smoka, by zdobyć twoją rękę już nie zabije, na szczyt szklanej wieży również się nie wdrapie, to niech przynajmniej nie zarabia gorzej od ciebie). Żywienie się zupkami chińskimi, jedzenie parówek i kanapek z chleba, dzielenie na pół gumy do żucia mogło być zabawne na studiach, ale dziś masz już swoje lata i wiesz, że tak na dłuższą metę żyć się nie da. A może nawet się da, ale nie zamierzasz tego sprawdzać, a wyzwania z cyklu „jak przeżyć miesiąc za 50 złotych” nigdy cię nie kusiły.

I nie chodzi o to, że on ma nieustannie kupować ci kwiatki (masz alergię na pyłki) czy czekoladki (te dodatkowe kilogramy nie wzięły się od samego patrzenia na słodycze), ale o chociaż minimalne ogarnięcie (do tej pory myśli, że walające się po pokoju skarpetki same znajdują drogę do pralki, a zostawione na blacie naczynia magicznie teleportują się do zmywarki). dzięki któremu nie będziesz musiała go całe życie prowadzić za rączkę.

Jak mówią eksperci z pozyczkago.pl „Nawet najbardziej zgodne pary kłócą się o pieniądze. Mniej istotne od tego czy jest ich dużo czy mało jest podobna sytuacja materialna partnerów, zbliżone podejście do zarządzania finansami domowymi, do takich kwestii jak oszczędzanie czy korzystanie z kredytów i pożyczek”.
Ty się wściekasz, bo on nigdy nie ma na nic pieniędzy, bo wystarczają mu te nędzne grosze, które zarabia (o ile pracuje), a on z kolei ma ochotę uciekać (o ile jeszcze nie stanęliście na ślubnym kobiercu), bo odnosi wrażenie, że już ci nie wystarcza i (kiedyś nie narzekałaś na to, że jadacie głównie w barach mlecznych) i że „widzisz w nim tylko piniądz”.

Najpierw pieniądze, potem miłość

Nikt nie mówi, że masz wiązać się z biedakiem czy maminsynkiem, ale zakładanie, że to mężczyzna musi na wszystko zarobić tj. utrzymać dom, siebie i ciebie i finansować twoje zachcianki czyni cię nie partnerką, a utrzymanką. A nawet najbardziej zakochany facet nie jest szejkiem Kuwejtu i prędzej czy później (w zależności od tego jak szybko z miliardera uczynisz milionera) przeciwko takiemu układowi zaprotestuje. Albo się odkocha, albo skończą mu się pieniądze, albo wreszcie dostrzeże, że traktujesz go jak bankomat. Nim on straci te nędzne resztki zasobów finansowych, które mu jeszcze zostały, straci też szacunek do ciebie, bo skoro nie jesteś w stanie zarobić nawet na swoje potrzeby, to coś tu jest mocno nie tak. Jasne, są kobiety, których miłość do mężczyzny jest tym większa, im więcej ma on zer na koncie (nawet jeśli sam przy okazji jest zerem). I są faceci, którzy ładną partnerkę kupują i wybierają sobie tak jak wybiera się model luksusowego auta w równie luksusowym salonie.

Naprawdę chcesz być tą, której mężczyzna wydziela każdą złotówkę, która musi prosić go o pieniądze, by móc kupić śmietanę do zupy? Jeśli on uzna, że interesuje cię tylko zawartość jego portfela, to za tą cenę (którą już i tak płaci) zawsze może poszukać sobie młodszej, ładniejszej i bardziej seksownej (bo przecież go stać), której nie będzie wiecznie boleć głowa. Miło, prawda?