Nieważne, czy ćwiczysz w domu, na siłowni, w parku czy w salonie między kanapą a biurkiem – zasady są uniwersalne. Zobacz, od czego warto zacząć, żeby się nie zniechęcić i nie nabawić kontuzji już na wejściu.
Na początek: uczciwa rozmowa z samym sobą
Zacznij od pytania, które zadaje każdy sensowny trener: czy prowadzisz aktywny tryb życia, czy raczej siedzisz większość dnia? Jeśli twoja odpowiedź brzmi "głównie siedzę", to nie rób z siebie od razu Ironmana. Serio – zacznij od bardzo lekkich aktywności, bez zrywów, bez wyrzutów sumienia. Małe kroki to lepszy pomysł niż wielkie deklaracje, które kończą się na zakwasach i Netflixie.
Z kolei jeśli sport towarzyszył Ci już wcześniej, możesz pozwolić sobie na ciut więcej, ale nadal – spokojnie. Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę, nawet jeśli właśnie trwa wielkie wydarzenie sportowe w twoim mieście.
Inspiracja? Proszę bardzo!
Właśnie trwa sezon na wielkie sportowe emocje – na przykład IRONMAN 70.3 Warsaw, czyli ponad 120 km wyzwania dla naprawdę wytrwałych. To nie znaczy, że masz od razu zacząć trenować triathlon (choć… kto wie?