Miłość naprawdę zmienia ciało
Zespół naukowców z UCLA przebadał grupę dorosłych mieszkańców Los Angeles, analizując ich masę ciała, sposób odżywiania, poziomy hormonów oraz profil mikrobiomu jelitowego. Uczestników zapytano również o jakość ich relacji i poczucie wsparcia emocjonalnego.
Wyniki były jednoznaczne:
- osoby deklarujące, że żyją w dobrych, satysfakcjonujących związkach, miały niższe BMI, rzadziej przejadały się pod wpływem emocji i znacznie stabilniejszą wagę.
Co ważne — nie dotyczyło to osób będących w relacjach pełnych napięcia.
U badanych żyjących w konfliktowych związkach obserwowano większą aktywność grzbietowo-bocznej kory przedczołowej, czyli obszaru odpowiedzialnego m.in. za kontrolę impulsów i regulację apetytu. Innymi słowy: kiedy związek jest źródłem stresu, mózg zaczyna „walczyć” o równowagę, co często kończy się rozchwianiem odżywiania.
A co z osobami żyjącymi solo?
Naukowcy nie zaobserwowali u nich podobnych reakcji — niezależnie od tego, czy czuli się samotni, czy nie. To kolejny dowód na to, że to jakość relacji, a nie jej status, wpływa na procesy biologiczne związane z jedzeniem.
Oksytocyna — hormon, który spina wszystko w całość
Osoby w szczęśliwych związkach miały wyższe stężenie oksytocyny — hormonu, który poprawia nastrój, obniża poziom stresu i… pomaga kontrolować apetyt. Autorka badania, dr Arpana Church, nazywa oksytocynę „dyrygentem osi mózg–jelita”.
– Oksytocyna wzmacnia zdolność mózgu do opierania się zachciankom żywieniowym, a jednocześnie wspiera procesy metaboliczne w jelitach – tłumaczy naukowczyni.
To nie wszystko. W jelitach osób żyjących w udanych związkach wykryto korzystniejsze metabolity tryptofanu — związku, z którego powstaje serotonina odpowiedzialna za apetyt, nastrój i stabilność emocjonalną.
Innymi słowy: dobre relacje emocjonalne regulują mikrobiom, a mikrobiom reguluje naszą relację z jedzeniem.
Dzielisz łóżko? Dzielisz też bakterie
Kwestia mikrobiomu wraca również w badaniu Yale z 2024 roku. Wykazano tam, że osoby mieszkające razem mają do siebie bardziej podobną florę jelitową i skórną — na skutek wspólnego jedzenia, dotyku, otoczenia i stylu życia.
To potwierdza, że związek wpływa na zdrowie metaboliczne nie tylko przez emocje, ale też przez biologię.
Z kolei analiza opublikowana w „JAMA Network Open” pokazała, że osoby pozostające w małżeństwie mają o ok. 15% niższe ryzyko śmierci z jakiejkolwiek przyczyny. W innych badaniach zauważono, że szczęśliwe pary starzeją się wolniej.
Nie każdy związek wspiera zdrowie — i nie każda samotność szkodzi
Wbrew obiegowym opiniom, naukowcy coraz częściej podkreślają, że zły związek może działać na organizm jak przewlekły stres.
Badania „Brain, Behavior & Immunity” wykazały, że konflikty w relacji zwiększają poziom CRP, IL-6 i kortyzolu — markerów stanu zapalnego powiązanych z chorobami serca, osłabioną odpornością i zaburzeniami glikemii.
Co ciekawe:
- osoby samotne, ale posiadające silne wsparcie społeczne, często mają zdrowszy profil zapalny niż ci, którzy tkwią w relacjach pełnych napięcia.
Samotność zaczyna szkodzić dopiero wtedy, gdy łączy się z brakiem więzi i poczucia przynależności.
Wniosek? Liczy się jakość relacji, a nie sam fakt bycia w związku
Dobre, wspierające partnerstwo to coś więcej niż emocjonalne bezpieczeństwo. To realny wpływ na hormony, mikrobiom, apetyt, metabolizm i wagę. Z kolei relacja oparta na napięciu potrafi zaburzać te same procesy, sprawiając, że ciało działa tak, jakby żyło w stanie permanentnego stresu.
Nie każda samotność szkodzi. I nie każde małżeństwo leczy.
O tym, jak reaguje nasze ciało, decyduje przede wszystkim jakość więzi.