Czego dokładnie dotyczy zakaz?
Nowe przepisy, zaproponowane przez francuską europosłankę Céline Imart (EPP), definiują mięso jako "jadalne części zwierząt" i przewidują, że nazwy takie jak:
- Stek
- Kotlet
- Kiełbasa
- Burger
- Hamburger
- Żółtko i białko jaja
będą mogły być stosowane wyłącznie w odniesieniu do produktów pochodzenia zwierzęcego.
Zakaz ma objąć również produkty wytwarzane z hodowli komórkowych (tzw. cultured meat).
W praktyce oznacza to, że producenci roślinnych zamienników będą musieli wymyślić zupełnie nowe nazwy dla swoich produktów – nawet jeśli konsumenci doskonale rozumieją obecne określenia.
Czy Europejczycy są zdezorientowani? Dane mówią "nie"
Parlament Europejski twierdzi, że nowe przepisy mają chronić konsumentów przed dezinformacją. Problem w tym, że dostępne badania pokazują coś zupełnie przeciwnego.
Według badania Europejskiej Organizacji Konsumenckiej (BEUC) aż 80% Europejczyków akceptuje stosowanie tradycyjnych określeń dla produktów roślinnych – pod warunkiem jasnego oznaczenia ich pochodzenia.
W Polsce sytuacja wygląda jeszcze lepiej. Badanie przeprowadzone przez Panel Ariadna na zlecenie Fundacji ProVeg (grudzień 2023) wykazało, że 86% respondentów w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie ani razu nie pomyliło roślinnej alternatywy z produktem mięsnym podczas zakupów.
"Zakaz używania słów takich jak 'burger' czy 'kiełbasa' w odniesieniu do produktów roślinnych jest niepotrzebny i nieskuteczny. Podważa wolność konsumentów i zrównoważony rozwój, udając, że rozwiązuje problem, który w rzeczywistości nie istnieje" – komentuje Rafael Pinto, Senior Policy Manager w European Vegetarian Union (EVU).
Co więcej, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 2024 roku potwierdził, że obecne przepisy wystarczająco chronią konsumentów.
Miało pomóc rolnikom, a może zaszkodzić
Oficjalnym celem wniosku była pomoc rolnikom europejskim. Jednak, jak podkreśla koalicja No Confusion (reprezentująca ponad 400 organizacji, NGO i firm spożywczych w całej Europie), usuwanie znanych nazw z etykiet produktów roślinnych nie rozwiąże realnych problemów sektora rolnego.
Prawdziwe wyzwania to:
- Nieuczciwe ceny skupu
- Brak lokalnych inwestycji
- Dominacja dużych sieci detalicznych
- Rosnące koszty produkcji
"Europa jest największym na świecie rynkiem konsumenckim dla roślinnych alternatyw mięsa – rynkiem, z którego unijni rolnicy mogą ogromnie skorzystać. Tworzy on wyżej wyceniane rynki dla roślin strączkowych, soi, pszenicy, grzybów, orzechów i warzyw – wielu z nich już uprawianych w Europie" – wyjaśnia Jasmijn de Boo, Global CEO w ProVeg International.
Co więcej, rośliny strączkowe wspierają zdrowie gleby i zmniejszają zapotrzebowanie na nawozy, obniżając koszty produkcji. To oznacza, że promowanie żywności roślinnej przynosi zarówno korzyści ekonomiczne, jak i środowiskowe.
Biurokracja zamiast innowacji
Ograniczenie nazewnictwa produktów roślinnych to nie tylko kwestia etykiet – to także:
Dodatkowa złożoność administracyjna – szczególnie biorąc pod uwagę różnorodność tradycji kulinarnych i języków w 27 państwach członkowskich
Koszty rebrandingu – firmy spożywcze będą musiały zmienić opakowania, materiały marketingowe, strony internetowe
Osłabienie jednolitego rynku UE – różne interpretacje przepisów w poszczególnych krajach mogą utrudnić handel
Spowolnienie innowacji – start-upy i małe firmy mogą nie udźwignąć kosztów zmian
"Żywność roślinna jest – i zawsze będzie – istotną częścią europejskiego rolnictwa, gospodarki i wzrostu. Dlatego też głosowanie Parlamentu Europejskiego jest rozczarowujące. Ograniczając nazewnictwo produktów roślinnych, osłabia się również jednolity rynek UE" – komentuje Jasmijn de Boo.
Co dalej? To jeszcze nie koniec
Choć wynik głosowania jest rozczarowujący dla branży plant-based, propozycja jest jeszcze daleka od wejścia w życie.
Ostateczny tekst przepisów musi zostać wynegocjowany przez:
- Rządy 27 państw członkowskich
- Komisję Europejską
w ramach procesu współdecydowania. Rozmowy mają rozpocząć się w najbliższych tygodniach i zakończyć do końca 2025 roku.
To oznacza, że na polskich półkach "wegańskie burgery" i "roślinne kiełbasy" zostają – przynajmniej na razie.
Absurd czy ochrona konsumentów?
Dla wielu osób ten zakaz brzmi jak rozwiązanie problemu, który nie istnieje. Konsumenci nie są zdezorientowani. Rolnicy nie skorzystają. A europejska gospodarka może stracić przewagę konkurencyjną na dynamicznie rozwijającym się rynku żywności roślinnej.
Pytanie brzmi: kto tak naprawdę ma na tym zyskać?