Po długo obecnej w tym roku zimie, zaczął się sezon na nowalijki. Sięgamy po nie, bo są oznaką wiosny, a nam od dłuższego czasu brakuje tej pory roku i słońca. Pewnie też dlatego, że po zimie odczuwamy brak witamin i mikroelementów. Tylko czy nowalijki rzeczywiście są zdrowe? 
fit.pl
2013-04-19 00:00
Udostępnij
Nowalijki a nowotwory?


To pytanie, które powinny sobie zadać osoby zmagające się z chorobą nowotworową, dla których dieta jest szczególnie ważna. Zapytaliśmy dr Aleksandrę Kapałę, lekarkę i dietetyka z Centrum Onkologii w Warszawie, czy nowalijki mają jakąkolwiek wartość odżywczą i czy warto je jeść.

 Pani Doktor, czy nowalijki są zdrowe?

Wiosną, wyczerpane po zimie zapasy witaminowo-mikroelementowe, kierują naszą uwagę na nowalijki. Ale ich uprawa wymaga „extra” warunków – ciepła, słońca, wilgotności i składników odżywczych. Żyjemy w kraju, gdzie długi okres niskich temperatur, uniemożliwia całoroczną, gruntową uprawę większości warzyw. Dlatego nowalijki hodowane są w szklarniach, w których „lato” jest utrzymywane trochę sztucznie. Do tego często na podłożu, które jest mocno nawożone. I właśnie stąd wynika potencjalne zagrożenie dla zdrowia – w młodych roślinach kumulują się azotany z nawozów sztucznych, którymi odżywia się nowalijki. Kumulacja związków azotu w młodych warzywach wynika z tego, że nie potrafią one obronić się przed nadmiarem nawozów sztucznych – pochłoną tyle, ile dostaną. Azotany w warzywach przekształcają się w azotyny, które z kolei reagując z amidami (organicznymi związkami chemicznymi) tworzą związki o działaniu rakotwórczym: N-nitrozoaminy. Nowalijki mogą też zawierać metale ciężkie: arsen, ołów, kadm, miedź, które biorą się z zanieczyszczonych nawozów wapniowych i magnezowych.

Czy każda nowalijka gromadzi w sobie azotany i metale ciężkie?

Te substancje gromadzą się głównie w korzeniu, pod skórką, czyli najwięcej jest ich  w rzodkiewce i marchewce, ale i w liściach wegetatywnych (liściach zewnętrznych)
np. sałaty, kapusty, czy szpinaku. Czasem są to bardzo duże ilości azotanów – ponad 3mg/g.

Czy można w jakiś sposób pozbyć się azotanów z nowalijek lub przynajmniej zmniejszyć ich ilość?

Myjąc dokładnie, obierając ze skórki i usuwając zewnętrzne liście. Oczywiście tam, gdzie to możliwe.

Czyli najlepszym rozwiązaniem jest unikanie nowalijek…

Niekoniecznie. Nowalijki to wartościowe źródło witamin i minerałów, kupujmy te z upraw ekologicznych. Poza tym, N-nitrozoaminy powstają także w produktach wędliniarskich, wędzonych, czy serowarskich i te są dużo bardziej niebezpieczne dla zdrowia.

Dlaczego?

Produkty mięsne w przeciwieństwie do nowalijek nie zawierają witaminy C, naturalnego związku, który zmniejsza powstawanie N-nitrozoamin. Z drugiej strony azotyny w produktach wędliniarskich muszą być obecne, bo chronią przed rozwojem bakterii, takich jak laseczka jadu kiełbasianego, którą zatrucie jest potencjalnie śmiertelne. Podobnie szkodliwe są N-nitrozoaminy powstające w produktach serowarskich (tłustych serach), bo towarzyszą im nasycone kwasy tłuszczowe, czynnik zwiększający ryzyko zachorowania na większość nowotworów złośliwych. Najsilniejsze działanie rakotwórcze wykazują N-nitrozoaminy zawarte w …. dymie tytoniowym, tam do towarzystwa mają jeszcze ok. 400 substancji o działaniu rakotwórczym.

szczypiorn

Na podstawie tego co Pani Doktor mówi, wydawać by się mogło, że nowalijki jednak nie są takie złe…

Zazwyczaj zawierają witaminę C i karotenoidy, które redukują szkodliwe działanie N-nitrozoamin. Mówię zazwyczaj, bo żeby tak było muszą pochodzić z upraw certyfikowanych (ekologicznych). Wtedy są bezpieczne nawet dla małych dzieci. Warto więc mieć zaprzyjaźnionego rolnika czy sklep ekologiczny, albo po prostu wykorzystać własny parapet, balkon, taras, ogródek działkowy i uprawy pod folią tunelową. To naprawdę nie jest takie trudne!

Czy osoby zmagające się z choroba nowotworową, w trakcie leczenia, czy po chemioterapii, powinny je jeść?

Mogą jeść nowalijki pod warunkiem, że ich źródło jest znane i że przewód pokarmowy toleruje taką ilość błonnika. Należy obserwować reakcje swojego organizmu. Mam pacjentów, którzy zjadają rzodkiewki i sałaty bez problemów, mam takich, którzy reagują na takie produkty biegunką lub nudnościami. Zawsze zaczynamy od małych porcji i „przyglądamy się” swojemu brzuchowi. Jeśli nie ma dolegliwości, a produkt jest z upraw eko – jedzmy do woli.

A co z wartościami odżywczymi nowalijek w porównaniu do upraw z gruntu? Czy to prawda, że w produktach ze szklarni w ogóle nie ma witamin, czy mikroelementów?

Otóż prawie nie ma takich różnic! Warzywa ze szklarni mogą być mniej słodkie bo produkują mniej naturalnych cukrów – szyba czy folia zatrzymuje część promieniowania słonecznego. Ale już witaminy C, czy innych związków zawierają tyle samo co warzywa z gruntu. Różnice w składzie zależą od metody uprawy, jak i wyboru gatunków.

Czy można poznać, które nowalijki są „nafaszerowane” nawozami sztucznymi, a które nie?

Nie da się tego rozpoznać. Zarówno wielkość warzyw jak i obecność żółtych przebarwień na liściach nie są stuprocentowym dowodem obecności nawozów azotowych. Bardzo duże plony można otrzymać w warunkach naturalnych na słonecznym parapecie, a żółte listki mogą być oznaką, że warzywo trochę już leży na straganie.

W takim razie, jak wybierać nowalijki?

Myślę, że jak zawsze należy do sprawy podejść zdroworozsądkowo: tzn. rzodkiewki wyhodowane w styczniu, na pewno wymagają dodatków nawozowych (nie tylko ogrzewanej i doświetlonej szklarni), ale już w gruncie pod osłoną foliową można je sadzić w połowie marca i plony zebrać z początkiem kwietnia. Pod koniec kwietnia i z początkiem maja większość nowalijek może już być z gruntu i bez azotowych dodatków.

A co jeśli nie mam pewnego źródła, ekologicznego rolnika lub słonecznego parapetu?

Nie kupuj nowalijek w styczniu i lutym. Wtedy lepiej wybrać eko sałatę, pomidory czy ogórki importowane z Włoch, Hiszpanii czy innego zdecydowanie cieplejszego kraju, niż inwestować w polskie nowalijki, ale za to z pewnością nawożone. Wszystkie nowalijki dokładnie myj, obieraj ze skórki tam, gdzie można to zrobić i usuwaj zewnętrzne liście – np. w przypadku sałaty. Ilość 3-4 listków sałaty lub 3 rzodkiewek nie zaszkodzi. Uważaj też na przechowywanie. Nie zamykaj roślin w torebkach foliowych, bo wilgoć i niedostatek tlenu zwiększa wytwarzanie N-nitrozoamin. Stary babciny sposób na przechowywanie sałaty? Czysta bawełniana ściereczka lekko zmoczona wodą – zawiń w nią sałatę i przechowuj w dolnej szufladzie lodówki. Nie zapominajmy, również o tym, że wiosną źródłem witamin i zdrowia są kiszonki (kapusta, ogórki), warzywa korzeniowe, a także warzywa mrożone!
Dziękujemy za rozmowę! 

www.dieta.fit.pl