Polska nocą bez alkoholu - rewolucja czy katastrofa?
Wyobraź sobie piątkowy wieczór. Jest 22:15, wracasz z pracy, planujesz spotkanie ze znajomymi. Wpadasz do sklepu po alkohol i... nic. Zakaz sprzedaży. Koniec. Tak może wyglądać polska rzeczywistość już wkrótce.
Lewica złożyła projekt nowelizacji ustawy, który przewiduje najbardziej restrykcyjne ograniczenia w historii III RP. Lista zmian przyprawia o zawrót głowy - zakaz nocnej sprzedaży alkoholu, całkowita blokada handlu na stacjach benzynowych i w internecie, pełna prohibicja reklam. To nie są plotki z internetu - to konkretne propozycje legislacyjne, które mogą wejść w życie.
Eksperci biją na alarm - to może się źle skończyć
Mecenas Tymoteusz Paprocki z Kancelarii Paprocki, Wojciechowski i Partnerzy nie pozostawia złudzeń: "Prawo nie działa w próżni - każda ingerencja w rynek alkoholu musi być proporcjonalna i odporna na test sądowy."
Problem jest poważniejszy, niż się wydaje. Dotychczas samorządy wprowadzały własne ograniczenia z różnym skutkiem. Sądy administracyjne często uchylały lokalne uchwały jako nieproporcjonalne lub niezgodne z prawem. Ale co się stanie, gdy podobne zakazy wejdą na poziomie centralnym?
"Dziś stoimy w punkcie zwrotnym. Sąd administracyjny łatwo uchyli uchwałę gminy, ale co z ustawą sejmową? Tu w grę wchodzi kontrola konstytucyjna, a to już zupełnie inna skala sporu" - ostrzega mec. Paprocki.
Internet bez reklam alkoholu? Powodzenia...
Jeden z najbardziej kontrowersyjnych punktów projektu to całkowity zakaz reklamy alkoholu w internecie. Brzmi świetnie w teorii, ale praktyka może okazać się koszmarem.
Mecenas Paprocki stawia fundamentalne pytanie: "Jeżeli projekt zakłada zakaz reklamy alkoholu w internecie, trzeba odpowiedzieć na pytanie - jak go wyegzekwować w praktyce? Algorytmy mediów społecznościowych są globalne, a polski ustawodawca nie zatrzyma zagranicznych serwisów."
To przykład, gdzie prawo może stworzyć jedynie iluzję regulacji. Facebook, Instagram, TikTok - wszystkie te platformy są poza polską jurysdykcją. Czy polski rząd zamierza zablokować międzynarodowe serwery? To brzmi bardziej jak science fiction niż realny plan legislacyjny.
Stacje benzynowe na cenzurowanym - ale czy to sprawiedliwe?
Kolejny punkt zapalny: całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Niektórzy klaszczą, inni widzą w tym problem konstytucyjny.
"To nie tylko kwestia zdrowia publicznego, ale też równych warunków konkurencji. Dziś stacje sprzedają głównie piwo i napoje niskoalkoholowe. Jeśli odbierzemy im to źródło dochodu, a pozostawimy innym detalistom, powstaje pytanie o zgodność z zasadą równości wobec prawa" - tłumaczy mec. Paprocki.
Dlaczego sklep może sprzedawać alkohol do 22:00, ale stacja w ogóle nie może? To pytanie, które nieuchronnie trafi do Trybunału Konstytucyjnego. I odpowiedź wcale nie jest oczywista.
Czy zakazy działają? Statystyki mówią "tak", ale...
Miasta, które już wprowadziły nocne ograniczenia sprzedaży alkoholu, raportują pozytywne efekty. Kraków i Olsztyn odnotowały spadek interwencji policyjnych. Media przedstawiają to jako sukces, ale prawda jest bardziej skomplikowana.
"Skoro efekty są widoczne, łatwo uzasadniać potrzebę rozszerzenia zakazu. Ale prawo nie może ograniczać wszystkich obywateli tylko dlatego, że część nadużywa alkoholu. To klasyczny dylemat proporcjonalności - czy ograniczenie wolności większości jest uzasadnione dla ochrony mniejszości?" - tłumaczy mec. Paprocki.
Absurdy w projekcie - obniżamy akcyzę i zakazujemy reklam?
Rynek alkoholowy w Polsce i tak się kurczy - sprzedaż spada o około 1,7 procent rocznie. Dla niektórych polityków to dowód, że czas na jeszcze ostrzejsze ograniczenia. Ale tu pojawia się prawdziwy absurd legislacyjny.
"Ustawodawca musi uważać, by nie wpaść w pułapkę niespójności - z jednej strony zapowiada się pełny zakaz reklamy, a z drugiej mówi o obniżeniu akcyzy na cydr czy perry. To sygnały sprzeczne, które w sądowej argumentacji przedsiębiorców mogą zostać wykorzystane jako dowód nierównego traktowania branży" - podkreśla mec. Paprocki.
Innymi słowy: zabraniamy reklamować alkohol, ale jednocześnie go ułatwiamy przez niższe podatki. To jak zakazywać palenia i jednocześnie rozdawać darmowe papierosy. Logika? Żadna.
Prawna bomba zegarowa - miliony w pozwach
Największe zagrożenie dla całego projektu to brak okresu przejściowego. To może oznaczać katastrofę dla setek przedsiębiorstw.
"Jeśli ustawodawca nakaże natychmiastowe dostosowanie się, wielu przedsiębiorców straci realnie inwestycje warte miliony złotych. To niemal gwarantuje falę pozwów o odszkodowania" - ostrzega mec. Paprocki.
Wyobraź sobie: prowadzisz stację benzynową, właśnie zainwestowałeś pół miliona złotych w nową chłodnię do piwa. Następnego dnia wchodzi zakaz. Co z twoją inwestycją? Kto ci to zwróci?
"Każdy zakaz może stać się przedmiotem skargi - czy to do WSA, czy w dalszej perspektywce do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli przepisy nie będą precyzyjne, przedsiębiorcy zyskają silny argument, że niejasne prawo nie może być podstawą sankcji" - zaznacza prawnik.
Co oznacza "reklama w internecie"?
Diabeł tkwi w szczegółach, a szczegóły tego projektu są przerażająco mgliste. Kluczowe będą definicje: co dokładnie oznacza reklama w internecie? A co ze sponsoringiem wydarzenia kulturalnego? Gdzie przebiega granica?
Jeśli browary sponsorują festiwal muzyczny, który jest transmitowany online - czy to reklama? Jeśli influencer pije piwo na swoim Instagramie - czy złamał prawo? A co z międzynarodowymi serwisami streamingowymi pokazującymi filmy, gdzie bohaterowie piją alkohol?
Te pytania brzmią absurdalnie, ale to właśnie one zawalą cały projekt w sądach.
Czy to jeszcze walka o trzeźwość, czy polityczna wojna?
Polska debata o alkoholu wkroczyła na minę konstytucyjnych praw i swobód gospodarczych. To już nie jest tylko dyskusja o zdrowiu publicznym - to bitwa o granice wolności jednostki.
"Dobrze napisane prawo nie powinno być manifestem politycznym. Powinno być narzędziem, które równoważy wolność jednostki, interes gospodarczy i ochronę zdrowia publicznego. Na razie widać więcej haseł niż konkretów" - podsumowuje mec. Paprocki.
Co to oznacza dla zwykłego Kowalskiego?
Jeśli projekty przejdą:
- Koniec z zakupami alkoholu po 22:00 (lub innej ustalonej godzinie)
- Żadnego piwa na stacji benzynowej - o żadnej porze
- Zakaz kupowania alkoholu przez internet
- Całkowity zakaz reklam alkoholowych online
- Prawdopodobnie wyższe ceny (przez ograniczoną konkurencję)
W najbliższych miesiącach okaże się, czy Polacy staną się uczestnikami przemyślanej reformy, czy ofiarą politycznej wojny o trzeźwość. Statystyki pokazują, że lokalne zakazy mogą działać. Ale czy ogólnopolska prohibicja nie wywoła większych skutków ubocznych niż sam problem, który ma rozwiązać?
Jedno jest pewne - fala sądowych batalii, konstytucyjnych sporów i odszkodowań wydaje się nieunikniona. Pytanie tylko brzmi: czy to jest walka, którą warto toczyć tym kosztem?