Pomysł, aby kobieta mająca więcej niż jedno dziecko, zachowała prawo do przechodzenia na emeryturę w wieku 60 lat, przy obowiązujących przepisach, należy uznać za bezsensowny. Kobieta która urodzi dziecko traci najwięcej gdy korzysta z urlopu wychowawczego (ze składami naliczanymi od minimalnego wynagrodzenia). Dwa urlopy – konsekwencje urodzenia dziecka - mówiąc obrazowo, rujnują przyszłość emerytalną kobiety.
Analizując propozycję premiera Pawlaka, realnym jej rozwinięciem powinno być podniesienie wieku emerytalnego kobiet np. do 62 roku życia. Musi to być jednak połączone z wprowadzeniem odpowiednich warunków do skorzystania z takiej możliwości. Jednym z pomysłów jest zaproponowanie dodatkowych bonusów.
[-------]
Wprowadzenie takich bonusów powinno być rozpatrywane wyłącznie w wymiarze uczciwości zasad obowiązującego systemu a nie zachęt do rodzenia dzieci. Aktualnie urodzenie dziecka powoduje realne straty w przyszłej wysokości emerytury nie tylko w porównaniu do mężczyzn, ale nawet do kobiet, które nie będą miały dzieci lub będą miały ich mniej.
Co więcej, gdy kobieta rodząca dziecko traci na emeryturze, wszyscy inni na tym zyskują. Trzeba bowiem wiedzieć, że przyszła emerytura zależy nie tylko od sumy wpłat wniesionych na I i II filar, ale także od tego w jakim tempie będzie zwiększała się ich wartość w okresie gromadzenia. Aż 2/3 składek emerytalnych (12,22% z 19,52%) wnosimy na konto w I filarze, w którym tempo wzrostu wartości składek, tzw. stopa waloryzacji, zależy w dużym stopniu od liczby osób, które w danym momencie opłacają składki.
Na urodzeniu dziecka zarobi więc w przyszłości budżet państwa, a także pozostali płatnicy składek w postaci wyższej stopy waloryzacji w I filarze (na skutek większej liczby opłacających składki), natomiast matka przyszłego płatnika składek emerytalnych ponosi znaczące straty. Ten absurd systemowy powinien zostać jak najszybciej usunięty.
www.senior.fit.pl