Spotkali się kilka lat temu. Kariery w rozkwicie, rodziny, imponujące grona przyjaciół.W ich przeszłości widać wspólny mianownik: każdy z nich, amatorsko lub zawodowo, uprawiał sport. Co ich łączy teraz?
fit.pl
2011-03-10 00:00
Udostępnij
J. Wszoła i M. Czerkawski ciągle w Formie
 

 

 

RUSZAJ SIĘ !!! 
 
Wspólnie budują największą sieć klubów fitness w Polsce. Chcesz być zdrowym, pięknym i bogatym? Ruszaj się. - przekonują innych.
 

Pierwszy Gymnasion, centrum rekreacji i wypoczynku wzorowany na starożytnych gimnazjonach, powstał trzy lata temu przy ulicy Puławskiej w Warszawie. Na 2500 m kwadratowych mieszczą się tu siłownie, sale do aerobiku, korty do gry w squasha, ścianka alpinistyczna do wspinaczki, basen, solaria, gabinety masażu, jacuzzi, barek ze zdrową kuchnią, a nawet przedszkole dla dzieci i fryzjer. – Zdecydowaliśmy się na budowę sieci Gymnasionów, bo w Polsce takich klubów jeszcze nie było.
Ireneusz Wesołowski:
Dawniej Polaka można było poznać po wąsach i brudnych butach. Dzisiaj wyróżniają go okrągłe plecy i zarysowany 
brzuch.





Jacek Wszoła:
Regularne zażywanie ruchu to nie jest kwestia czasu i pieniędzy, lecz świadomości
i odpowiedzialności za siebie.

Stefan Tatarek:
W powszechnej opinii ćwiczący facet kojarzy się z pakerem z piwnicznej siłowni. Nic bardziej mylnego.




Wojciech Sosnowski:
Sport uratował mi życie. Dosłownie. Teraz spłacam dług, propagując aktywny
sposób spędzania czasu.

Mariusz Czerkawski:
W Szwecji w siłowniach widuję nawet staruszków. Dla nich ruch należy do zakresu zwykłej higieny, tak jak np. mycie zębów.



[-------]

Oczywiście, istnieją luksusowe sale fitness w drogich hotelach, ale – ze względu na ceny – są dostępne tylko dla wybrańców. My postanowiliśmy stworzyć równie ekskluzywne miejsca do rekreacji, ale po przystępnych cenach – mówi Jacek Wszoła, mistrz olimpijski w skoku wzwyż – Wiem, to brzmi górnolotnie, ale mamy misję – chcemy przekonać nieruchawych Polaków, że warto ćwiczyć. Naprawdę warto – nasze życiorysy są tego najlepszą ilustracją.

Wyniki badań przeprowadzonych przez prof. Wojciecha Drygasa z Katedry Medycyny
Społecznej i Zapobiegawczej AM w Łodzi i WHO są alarmujące: zaledwie 10% Polaków ćwiczy sporadycznie (rzadziej niż raz w tygodniu), a tylko 7% kobiet i 5,5% mężczyzn uprawia jakąś dyscyplinę regularnie. Braku ćwiczeń nie rekompensuje droga do pracy: zaledwie 10% z nas chodzi do pracy pieszo, a połowie z tych 10% droga ta zajmuje nie więcej niż 15 minut. To jeszcze nie koniec: a. 72,9% Polaków przyznaje się do siedzącego trybu życia. W tej kategorii pobiliśmy nawet Węgrów (43,4%) i Rosjan (27,3%). 
– Idziemy do Europy, ale z lekką zadyszką – mówi Mariusz Czerkawski, najlepszy polski hokeista, zawodnik ligi NHL. – Mieszkam w kilku krajach; trochę w Szwecji, trochę w Kanadzie, trochę w Polsce. Polacy mają niespotykany stosunek do własnego zdrowia, widzę to nawet po swoich rodzicach. Kiedy namawiam ich do ćwiczeń, słyszę, że w ich wieku już nie trzeba albo nie wypada. A nie dalej jak wczoraj byłem w siłowni w Szwecji i widziałem ludzi z każdej grupy wiekowej. Nie ćwiczą po to, by dobrze wyglądać, to tylko „produkt uboczny” uprawiania sportu, ale ruch jest im potrzebny do życia. To kwestia higieny, jak mycie zębów. A czy ktoś się przyznaje, że nie myje zębów? Okazuje się, że tak – ponad 70% Polaków. Mężczyźni w Polsce żyją przeciętnie 19 lat krócej niż kobiety. Zabijają ich głównie choroby układu krążenia i nowotwory. Lekarze są zgodni: nałogi, zła dieta i spędzanie wolnego czasu przed telewizorem zabierają nam kilkanaście lat życia. 
– W Polsce nie ma czegoś, co się fachowo nazywa rekreacją wieku dorosłego – mówi Ireneusz Wesołowski, lekkoatleta, mistrz Polski w skoku wzwyż stylem przerzutowym (jego oficjalny rekord 2,21 m utrzymał się do dzisiaj). – Dwie godziny WF-u tygodniowo w podstawówce i dwie godziny w gimnazjum i w szkole średniej, zaliczenie zajęć ruchowych na studiach zdobywa się już na pierwszym roku. I koniec. A to dopiero początek dorosłego życia. Efekt? Dawniej Polaka za granicą można było poznać po brudnych butach, niedbałym stroju i wąsach. Dzisiaj po okrągłych plecach, wystającym brzuchu i nieświeżej cerze. Jeśli nie chcesz starości spędzić na korytarzach szpitalnych przychodni – ruszaj się! Chcesz zmienić nawyki
żywieniowe czy wyzwolić się z nałogów – ruszaj się! 
Pierwsze efekty ćwiczeń zobaczysz po miesiącu i po prostu szkoda ci będzie ich zmarnować. Rzucisz palenie, bo będzie ci przeszkadzaç zadyszka, zmienisz dietę, bo zobaczysz pierwszy zarys mięśni brzucha. Nie ma lepszego sposobu.
– To nie kwestia czasu i pieniędzy. To kwestia Świadomości, odpowiedzialności za siebie. Najlepiej widać to na przykładzie Ameryki – twierdzi Jacek Wszoła. – Jest tam najwięcej na świecie ludzi uprawiających sporty i najwięcej grubasów. Ludzi, którzy wrzucają w siebie hamburgery, frytki i zapijają coca-colą, nazywa się junk – śmieci. My się ni czym nie różnimy od Amerykanów, jednak w Stanach żyje 180 mln ludzi i junków po prostu bardziej widać.
– U nas istnieje podobny podział – na ludzi świadomie podchodzących do swojego życia i lekkoduchów – twierdzi Stefan Tatarek, były piłkarz ręczny, biznesmen, kanclerz BCC. – Wykonano badania, jakie osoby przychodzą do Gymnasionu. Okazało się, że 90% naszych klubowiczów to ludzie ze średnim lub wyższym wykształceniem, zarabiający powyżej 2000 zł miesięcznie. Wraz z rozwojem klasy średniej liczba ludzi doceniających aktywny tryb życia będzie rosła. Dlatego planujemy aż 40 centrów fitnessowych w całej Polsce. Będą działać na zasadzie sieci. Wszędzie gwarantujemy podobny standard, profesjonalnych trenerów opracowujących indywidualne programy ćwiczeń, komfort, dobrą atmosferę i wyjątkowy wystrój. 
Dwa lata temu Gymnasion przy Puławskiej został zaproszony do grona finalistów konkursu w Sewilli na najładniejsze wnętrza. Po raz pierwszy w historii konkursu
obiekt sportowy znalazł się w takim towarzystwie. Przegraliśmy tylko z Operą Wiedeńską, co chyba nie jest powodem do wstydu. Czas pakerów i siłowni w piwnicach się kończy. Mięśnie nie mogą być celem samym w sobie. Celem jest zdrowie, dobre samopoczucie i sprawność. 
– Sprawność to mój zawód – mówi Mariusz Czerkawski – ale nawet gdy skończę karierę nie wyobrażam sobie życia w kapciach przed telewizorem. Gdy mam wakacje i przez kilka dni nie pogram w tenisa lub nie pojeżdżę na rowerze stacjonarnym,
źle się czuję. Poza tym kocham dobrą kuchnię. Nie odmawiam sobie dobrego steku
czy pasty we włoskiej restauracji, wiem, że następnego dnia spalę to w siłowni. Nie
chcę za 30-40 lat mieć miażdżycy czy jakichkolwiek problemów ze zdrowiem. I nie
będę ich miał. To ja kieruję moim organizmem, a nie on mną. Jeszcze 10 lat temu zawały dopadały mężczyzn w szóstej dekadzie życia. Dzisiaj lekarzy nie dziwi atak serca u 40-latka. A wystarczy spocić się przynajmniej trzy razy w tygodniu, by ryzyko choroby spadło o połowę. Zdarzają się również bardziej wymowne przypadki. – Mogę bez przesady powiedzieć, że sport uratował mi życie – mówi Wojciech Sosnowski, który jako student uprawiał judo, jednocześnie kończąc... klasę fortepianu w szkole muzycznej. – Dwa lata temu miałem bardzo poważny wypadek samochodowy. Przez tydzień leżałem w śpiączce. Lekarze nie dawali mi szans na wybudzenie, o normalnym życiu nie wspominając. Mój wytrenowany organizm zrobił wszystkim niespodziankę i obronił się. Ponoć jednym z pierwszych pytań, jakie zadałem lekarzowi, było, czy będę mógł jeszcze uprawiać sport. Lekarz powiedział, że owszem, ale pod warunkiem, że będą to szachy lub wędkarstwo. 
A ja kilka tygodni po wszystkich operacjach wyciskałem na ławeczce 140 kg, a wytrzymałościowy test Coopera zdaję na poziomie 25-latka. Niedawno zmieniałem pracę (Wojciech Sosnowski był wieloletnim szefem Pirelli Polska), miałem kilka propozycji – bardziej atrakcyjnych i intratnych niż Gymnasion. Jednak doszedłem  do wniosku, że mam do spłacenia dług. Sport uratował mi życie, teraz ja muszę  coś zrobić dla propagowania sportu. Budujemy zatem sieć Gimnasionów. 
– Dodaj jeszcze – wtrąca Mariusz Czerkawski – że przychodzą tu świetne dziewczyny.

zdj. Andrzej Tyszko
F O R M A
www.fit.pl