Klienci klubów fitness, czynnych przez całą dobę, przychodzą, kiedy chcą i radzą sobie bez instruktora |
Jak donosi pismo “The Patriot Ledger” w USA powstało już kilka sieci fitness klubów, które są otwarte przez całą dobę. Jedna z nich o nazwie Anytime Fitness (Fitness o każdej porze) liczy sobie już ponad 330 klubów rozsianych po całym kraju. Pierwszy powstał w 2002 roku. Pomysł chwycił.
Fitness kluby otwarte przez 24 godziny na dobę bardzo odpowiadają np. Danie Fowler, pracującej dla FBI. Agentka spędza większość dnia rozpracowując przestępców, gromadząc dowody zbrodni, a kiedy ma np. godzinę wolnego czasu o 1 lub 2 w nocy, idzie poćwiczyć. – Mam zwariowane godziny pracy, więc fitness klub otwarty na okrągło to dla mnie idealne rozwiązanie - mówi.
Kluby tego typu pojawiają się w USA jak grzyby po deszczu. Najlepiej radzą siebie te położone niedaleko uczelni, w centrum miast lub w pobliży siedzib wielkich firm, gdzie pracuje się na zmiany.
- Jest mnóstwo ludzi pracujących na drugą lub trzecią zmianę, więc zagląda do nas sporo ludzi – mówi Scott Ruisi, właściciel klubu z Plymouth.
Jego klub nie zatrudnia wielu pracowników. Po 21 w dni powszednie i po 13 w weekend nie ma ich wcale. Klienci dostają się do klubu dzięki elektronicznym kartom. Właściciel podgląda, co dzieje się w jego klubie, dzięki zamontowanym kamerom. Brak instruktora z krwi i kości zastępują maszyny treningowe z zaprogramowanymi zestawami ćwiczeń i czujnikami badającymi pracę mięśni i całego organizmu.
A co z aerobikiem? Wystarczy wybrać ulubiony program – jogę, pilates lub aerobik, a odpowiednio przygotowany program zostanie wyświetlony na 60-calowym, plazmowym monitorze.
Klub Scotta Ruisi sprzedał prawie 250 kart członkowskich, kiedy zaczynał działalność w październiku tego roku, a teraz liczy na 900 osób w niedalekiej przyszłości.